i po kawce
mocna kawa i kawałek sernika postawiły mnie na nogi. Maleńka jest coraz bardziej kontaktowna, kiwa głową na boki i czasem przybija piątkę. Po godzinie wyszliśmy, bo nawet nie było gdzie usiąść, ale tradycja tradycją i solenizantka się ucieszyła.
Na miejsce dojechałem kwadranś po żonie. Zdążyła kupić sweterek czy bezrękawnik. Ładny. Jeszcze miesiąc i będziemy musieli kupić kolejną szafę.
Test ciążowy - nie zdany.