Rzucam....
Od 3 godzin nie ma przy sobie ani jednego papierosa. Niby nic wielkiego, ale przez 5-7 ostatnich lat paczka towarzyszyła mi wszędzie i zawsze. Niemal na równi z telefonem. To w jednej kieszeni, a to w drugiej. W wewnętrznej kieszeni kurtki jesiennej, w tylenej kieszeni luźnych spodni letnich, w kieszeni koszuli na spotkaniu towarzyskim, w schowku w samochodzie, w torbie podróżnej, a w domu na parapecie. West Ice towarzyszyły mi na egzaminach, podczas długich tras za kierownicą, na przystanku autobusowym, nad wodą, na ławce i w knajpach. W kiblu, na balkonie, przy ognisku, na stole i balustradzie. Paliłem od 4 do 8 sztuk dziennie. Czasem 3, a na studiach bywały imprezy, na których schodziło 1,5 paczki.
Punktem kulminacyjnym będzie dziś przerwa ok. 5 minut w środku pracy, oraz pierwsze światła w drodze z pracy. Potem już z górki. A potem dzień drugi. A potem..?